Cześć nazywam się Darek Kraśnicki i witam na kolejnym updacie dotyczącym mojego odchudzania w 2011 roku.
W zasadzie chciałem już tą sprawę nieco odłożyć, ale mobilizujące wiadomości od widzów na YouTube dodały mi
pewnej otuchy i powtórnej wiary w siebie.
Okres radosnego spadku wagi już się skończył. Ostatnie ważenie to 76,5 kilogramów przy wzroście 176 cm, czyli nie jest źle.
Padło słuszne pytanie, po co mi to odchudzanie skoro waga nie jest aż tak tragiczna. W zasadzie jest to
nadwaga a nie otyłość. Muszę trochę wrócić do historii mojego małżeństwa. Kiedy poznałem moją małżonkę
byłem cztery lata słomianym wdowcem. Ważyłem niewiarygodne 68 kilogramów. Dwa lata narzeczeństwa i rok małżeństwa
zaowocowały przyborem wagi do 83 kilogramów.Waga koło ośmiu dyszek utrzymywała się z dwa lata i niewiele udawało
mi się z nią coś zrobić.
Jak zwykle przełom nastąpił przez przypadek. Przed wyjazdem na długi weekend w maju 2010 roku wypiłem jakiś kefir.
Niestety dobre bakterie z tego kefiru zostały zastąpione przez te złośliwe, które zaowocowały zwykłym zatruciem
pokarmowym połączonym ze sraczką. Przez kilka dni waga spadła poniżej 80 kilo i ładnie ustabilizowała się na 76
do października 2010. Potem jednak zaczęła z powrotem rosnąć do nieszczęsnych 79, czyli o włos od poprzedniej.
Stąd ta noworoczna rezolucja i poniekąd pomysł na dodatkową adrenalinę poprzez filmy wideo o tym zdarzeniu.
Praktycznym problemem są różne przekąski u znajomych. Trudno czasem być asertywnym i odmawiać symbolicznego
poczęstunku do kawy czy herbaty. Jeżeli chodzi o Ćwiczenia, to nie jestem zbyt wytrwały, ale w następnym filmie
pokażę co mi pomaga.
Na tym kończę, BY BY mówił wasz Darek Kraśnicki z Wrocławia
Odchudzanie się 15 styczeń 2011
Cześć nazywam się Darek Kraśnicki i witam na kolejnym updacie dotyczącym mojego odchudzania w 2011 roku.
W zasadzie chciałem już tą sprawę nieco odłożyć, ale mobilizujące wiadomości od widzów na YouTube dodały mi
pewnej otuchy i powtórnej wiary w siebie.
Okres radosnego spadku wagi już się skończył. Ostatnie ważenie to 76,5 kilogramów przy wzroście 176 cm, czyli nie jest źle.
Padło słuszne pytanie, po co mi to odchudzanie skoro waga nie jest aż tak tragiczna. W zasadzie jest to
nadwaga a nie otyłość. Muszę trochę wrócić do historii mojego małżeństwa. Kiedy poznałem moją małżonkę
byłem cztery lata słomianym wdowcem. Ważyłem niewiarygodne 68 kilogramów. Dwa lata narzeczeństwa i rok małżeństwa
zaowocowały przyborem wagi do 83 kilogramów.Waga koło ośmiu dyszek utrzymywała się z dwa lata i niewiele udawało
mi się z nią coś zrobić.
Jak zwykle przełom nastąpił przez przypadek. Przed wyjazdem na długi weekend w maju 2010 roku wypiłem jakiś kefir.
Niestety dobre bakterie z tego kefiru zostały zastąpione przez te złośliwe, które zaowocowały zwykłym zatruciem
pokarmowym połączonym ze sraczką. Przez kilka dni waga spadła poniżej 80 kilo i ładnie ustabilizowała się na 76
do października 2010. Potem jednak zaczęła z powrotem rosnąć do nieszczęsnych 79, czyli o włos od poprzedniej.
Stąd ta noworoczna rezolucja i poniekąd pomysł na dodatkową adrenalinę poprzez filmy wideo o tym zdarzeniu.
Praktycznym problemem są różne przekąski u znajomych. Trudno czasem być asertywnym i odmawiać symbolicznego
poczęstunku do kawy czy herbaty. Jeżeli chodzi o Ćwiczenia, to nie jestem zbyt wytrwały, ale w następnym filmie
pokażę co mi pomaga.
Na tym kończę, BY BY mówił wasz Darek Kraśnicki z Wrocławia